Obraz ideału
Tworzę obraz ideału leciutko
zamglony.
Nie dla wszystkich będzie on
w przyszłości dozwolony.
Utożsamiam się z pejzażem osowiałych
gór,
Tworząc wokół swej osoby
dość wysoki mur.
Tylko obraz ideału mam wciąż
przy mym boku
No bo reszta wielu zdarzeń
cały czas jest w toku.
Nie rozumiem czemu ciągle
staje przy tym murze.
Widzę, że po drugiej stronie
rosną dzikie róże,
Bo ich kolce przedzierają
się przez muru szczebli krat
Robiąc na złość ludzkiej
pracy niewielkie szach mat.
Obraz ideału ciągle patrzy
na to wzrokiem
Ogarniętym lekką mgłą i
półprzejrzystym mrokiem.
Chciałabym usunąć mgłę,
spojrzeć w błękit oczu...
Lecz ta myśl wciąż niepewnie
siedzi na uboczu.
Bać się czego? Niepewności?
Co się pod tym kryje?
Czy zagadki rozwiązanie mą
niepewność zmyje?
Czy okaże się, że marzę o
czymś nierealnym?
Nic nie robię, tylko marzę
ze skutkiem dość marnym.
Tak zostanie. Nic nie
zrobię. Przynajmniej na razie.
Bo ja przecież ciągle marzę
o zwykłym obrazie.
J.M.
Bardzo ciekawa puenta, bo na początku myślałem, że o czymś nieco innym piszesz. :) Taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńTo właśnie o to nawiązanie chodzi. ;) Brawo Ty za odgadnięcie nawiązania.
Dzięki za uznanie, choć na dobrą sprawę ten wiersz mój się ,,sam" napisał właściwie.
Pozdrawiam!