środa, 29 lipca 2020

113. Muza

Nie mówię, że wracam. Nie mówię też, że nie chce ;) ale wciąż wychodzi totalny śmietnik 'spod pióra' z pojedynczymi perełkami, których niestety jest na tyle mało, że nie ma co się nakręcać. Może to nie jest to w czym jestem dobra. Choć chciałabym. Trzeba pielęgnować swoje Muzy ;)

Muza dziś się wycwaniła
Nie przychodząc do artysty.
Może chciała zażyć szczęścia?
Znaleźć spokój wiekuisty?
Może chciała pójść swą drogą
Wbrew regułom i zasadom,
Oddać siebie innym chętnym,
Służyć wszystkim dobrą radą.
Wiec uciekła hen przed siebie
Nie zważając na tęsknotę
Ów artysty co kreuje
Swoją twórczość na miernotę.
Bo bez Muzy to i Wena
Gdzieś w otchłani się ukryła
I choć bardzo chce powrócić
To gdzieś w drodze się zgubiła.
Więc zawzięła się ów Muza
Powracając do kolebki
Weszła w otchłań szukać Weny,
Bo to problem nie jest wielki.
I artysta się ucieszył
Że wróciła jego Pani.
Teraz mogą tworzyć razem.
Będą kiedyś z tego znani.
Ale Muza zaprzeczyła
Tylko Wenę chciała znaleźć
Aby chwycić ją za rękę
No i uciec jak najdalej.
J.M.