piątek, 20 stycznia 2017

88. Filemon i Baucis

Próbuję ostatnio czerpać inspirację z mitologii, tak powstał niedawno m.in. wiersz o Orionie ;)
Ale Orion akurat jest raczej znaną postacią w mitologii. Ten wiersz natomiast jest o drobnym, nieznanym raczej wątku.
Otóż mit, którym się kierowałam opowiada o wizycie Zeusa i Hermesa na ziemi pod postacią ludzi. Szukali oni schronienia w jednym z miast, lecz wszystkie domostwa zamykały przed nimi drzwi. Na skraju miasta mieszkało dwoje ubogich, starszych ludzi- Filemon i Baucis. Ugościli przybyszy czym mieli. Zeus zatopił tamto miasto tworząc jezioro, mieszkańców zamienił w żaby, a gościnnych staruszków nagrodził pięknym domostwem na skraju jeziora. Gdy nadszedł ich czas zmarli razem (czego sobie sami życzyli) i zamienili się w dwa drzewa splecione w całość.
Tak w skrócie ;) 

Filemon i Baucis

Gdzieś tam na skraju wielkiego jeziora,
Gdzie rechot żab rozchodzi się echem,
Nie każdy żywot szczęśliwy wieść zdoła,
Tam żyje się wolno, lub z wiecznym pośpiechem.

Przy tafli jeziora konary złączone,
Potężnych dębów złączone w podzięce.
Pod ziemią zaś w jedność korzenie splecione
Trzymają się mocno, jak para za ręce.

Głębiny jeziora skrywają sekrety,
A dęby symbolem są ludzkiej dobroci.
Może to wady? A może zalety?
Żyć w ciągłym strachu czy szczerej radości?

Na dnie w tej otchłani ruiny są miasta,
Co obraziło nie jedno oblicze
I rozgniewało bogów rzecz jasna.
A ilu tych bogów? Nawet nie liczę.

Mieszkańcy na wieczność w żaby zaklęci
Po wieki trwać będą swojego żywota,
Z życia ludzkiego na zawsze wyklęci
Na życie opuszcza ich wszelka ochota.

Dęby natomiast są parą kochanków,
Co dobrem rozkwitła nawet po śmierci,
Za życia parą uprzejmych wybranków,
Którą zastała także po śmierci.
J.M.

piątek, 13 stycznia 2017

87.

Ojć... znowu spadek weny!
Mocy nie ma we mnie i Ja nie jestem z mocą (pozdro dla kumatych ;))

Wiersz sprzed prawie roku.. końcówka stycznia... 


Chce odkryć świat tam gdzie go nie ma.
Chcę pójść znów w inną drogę.
Dać upust złości, chęci przebaczenia
Robić to co mogę.
Wyrwać się z krat nędzy i rozpaczy,
Pobiec gdzieś przed siebie!
Uciec z więzienia. Wiesz co to znaczy?
Że już nie spotkam Ciebie.
Bo Ty jesteś częścią mojej niedoli,
Częścią mego jestestwa.
I tak oto teraz ostatkiem sił woli
Uciekam z tego królestwa.
Uciekam gdzieś gdzie szczęście dopisze,
Zagoi się w duszy mej rana.
Ucieknę gdzieś w dalekie zacisze
Się schowam jak rzecz już nie chciana.
Lecz wiem, że wciąż mnie chcesz,
Tak jak ja wciąż chcę Ciebie
Ale głuchy i ślepy jest los,
Bo w tej zachciance uwzględnia tylko siebie.
Wciąż dzieli na czworo włos.
Nie wińmy siebie, ani jego też,
Bo oboje dobrze wiemy,
Że i tym razem nie obejdzie się bez łez.
Czy na prawdę tego chcemy? 
J.M.

niedziela, 1 stycznia 2017

86. Orion

Orion


Wielki łowca- Orion,
Mąż cudnej urody,
Olbrzymiej postawy
W wieku jeszcze młodym,
Nie chwaląc go- skromnie,
Świat o nim tak rzecze,
Że zawrócił w głowie
Nie jednej kobiecie.
Aż Amor raz trafił
W serce Artemidy.
Bogini gór, lasów,
Tej Wielkiej Łowczyni.
Serce jej kamienne
Uczuć tych nie znało,
Lecz na jego widok
Z miłości zadrżało.
No i zapragnęła
Ciałem jak i duszą,
Że ich drogi życia
Spleść się kiedyś muszą.
Ale nie zdążyły...
Śmierć jego niegodna...
Atak padł parszywie
Zdradzieckiego żądła.
Orion- wielki łowca:
"Wszystko zgładzić zdoła!"
Został pokonany
Przez żądło skorpiona.
Mimo tego losu
Teraz tam na niebie
Świecą jasne gwiazdy.
Świecą. Tak dla siebie.
On sam wśród nich idzie,
Czasem dumnie stoi,
W ręku dzierżąc oszczep
Wciąż Zająca goni,
Który, jak to zając,
Ciągle mu umyka,
A on wciąż go goni,
Czasem, aż dotyka...
Towarzyszy mu Pies.
Wiernie za nim kroczy.
I tak wieczność teraz
Wolno im sie toczy.
Łowy widać nocą,
W górze mrok sie rusza.
Zamknij oczy. Słyszysz?
Szczekanie Syriusza.
J.M.

Na podstawie mitu o Orionie.