poniedziałek, 5 września 2016

Sztuka cz.2

Zanim przeczytasz zapoznaj się z prologiem


Do pubu wchodzi młody, przystojny kawaler. Przy barze zamawia whisky z lodem i zajmuje miejsce przy jednym z wolnych stolików. Zaczyna prowadzić monolog.

Bucefał
Zamówiłem jakieś siki.
Lipne te barmana triki,
Lecz co począć teraz mam
Siedząc tu kompletnie sam?

Patrząc niecierpliwie na zegarek
To czekanie mnie zabija...
Gdzie ta podła, mała żmija?
Znów się spóźnia... że się dziwie.

Biorąc łyk trunku i krzywiąc się przy okazji
To mnie wzmocni lub zabije.
Nie najgorsze. Kolor ładny,
Zapach słodki i wytrawny.
Choć nie tego chcę od życia,
Rzeknę cicho dla ukrycia.

Do pomieszczenia wbiega zdyszana kobieta, machając już od wejścia do kawalera i szybko do niego podbiegając, przy okazji potykając się wielokrotnie o mijane stoliki i krzesła.

Pół szeptem do siebie
W końcu przyszła! Chwała panom!
Przecież to nie szósta rano!!

Narrator
Bez przerwy obserwując młodzieńca i popijając swój trunek mówi sam do siebie
Biedny nie wie co go czeka...
Choć to może i zaleta?

Gryzelda
W końcu siadając przy stoliku
Wybacz miły za spóźnienie!
Daj sekundę na wytchnienie.
Zamów coś do picia dla mnie

Zerkając na jego szklankę
Albo to ja ci ukradnę.

Bucefał
W ostatniej chwili zabierając cenny trunek przed dłonią kobiety
Tyyyy!! Szalona! Łapy precz!
To jest moje whisky! Wiesz?
Kup se drinka. Tam jest bar.
Ja ci nawet pieniądz dam.

Gryzelda
Wielce oburzona
Tyś jest facet. Idź mi kup.
Ja dopiero zdjęłam but.

Rozmasowując zdrętwiałą stopę

Bucefał
Przewracając oczyma i szepcząc do siebie idąc w kierunku baru
Ta kobieta mnie dobija...
Co za wredna, mała żmija.
Weź mi to, zrób to, pójdź tam...
No a w zamian gówno mam...

Gryzelda
Co tam mówisz o mnie luby?

Do siebie
Oby dobrze. Nie chcesz zguby.

Wracając z baru stawia przed nią szklankę soku pomarańczowego.
Ja nie lubię tego smaku.

Narrator
Wciąż obserwując parę i mówiąc sam do siebie
Jesteś biedny wiesz chłopaku?

Bucefał
To masz pecha. Pij do dna.
Taka to jest lekcja ma,
Bo się mówi co chcesz pić...
A nie, teraz będziesz bić!

Gryzelda
Nie rozumiem co cię dręczy,
Chyba, że to ciebie kręci.
Robić ze mnie pośmiewisko,
Bez posłuchu nade wszystko..

Bucefał
Było mówić co chcesz pić.
Wielki wyrzut... chcesz już iść?

Gryzelda
Nie gorączkuj się kochany...
Sypiesz sól na duszy rany.

Chwytając jego dłoń
Teraz złapię cię za ręce,
Bo wiesz skarbie, bardzo tęsknie.
Dawno żem cię nie widziała
Choć nie powiem, bardzo chciałam,
Ale spraw mam wiele w pracy
Nikt wyręczyć mnie nie raczy.
I ta podróż do Berlina...
Smutna była moja mina...

Z melancholią w oczach
W świat mnie niosą moje nogi...

Narrator
Robią iście teatralny "facepalm"
Ona mu przyprawia rogi...
Co za kretyn. On nic nie wie?
Toż ja widzę co się dzieje!
Choć ja nawet nie znam baby,
Lecz sam jestem dość bezradny.

Gryzelda
Ja chcę jeszcze zwiedzić świat.
Ty bądź ze mną! Za pan brat.
Lecz nie zmuszam. Rób jak chcesz.
Lecz odejdę wtedy wiesz?

Narrator
Hamując śmiech
"Rób co chcesz" powiada skromnie,
Lekko, zwiewnie, jakby do mnie.
Biedny facet nawet nie wie,
Co się teraz u nich dzieje.
Ona niby daje wybór,
Ale zaraz będzie wywód,
Bo on powie , że chce zostać
W swoim mieście tu pozostać,
No, a ona wielce w szoku
Zacznie paplać w ciągłym toku,
Jaki to on podły jest,
Jaki z niego facet też,
Że nie liczy się z jej zdaniem,
Że uczucia nie ma dla niej,
Że ogólnie ma ją gdzieś...

Wznosząc oczy i dłonie ku niebu
Jaki to on podły jest...

Bucefał
Stawiasz mnie w niezręcznej roli.

Biorąc głęboki wdech
Ale wydech i powoli.
Nigdzie z tobą nie pojadę
Sama sobie dajesz radę.
Chcesz rozwodu? Bardzo proszę.
Konsekwencji nie poniosę.
Nie pamiętasz intercyzy?
Bez lamentów, że to kryzys.
Ja się rozwieść z tobą mogę
I tak myślę, że to zrobię.
Notorycznie grasz na nerwach
Czy wiesz jaka to udręka?
Daj mi to, zrób to, idź tam...
Sam se świetnie rade dam.

Gryzelda
Ze strachem w oczach
Mówisz, że chcesz mnie dostawić?
Nawet nie wiesz jak mnie ranisz...

Bucefał
Nie mając już sił
Weź kobieto słuchaj siebie
Bo ci zaraz w dziób zajebie...
Najpierw pleciesz trzy po trzy
Jaki to ja jestem zły,
Jak cie ranie, nie szanuje,
Że coś pewnie kombinuje,
Że ty chcesz znów do Berlina,
Że jest smutna twoja mina,
Że chcesz żebym też pojechał
Z tą decyzją już nie zwlekał,
Lecz jeżeli nie pojadę
I bez ciebie pozostanę,
To ty wtedy rzucisz mnie.
I ja tego właśnie chce!
A gdy mówię, że to ja
Dam ci rozwód żmijo ma,
To masz wielkie swoje "ale"
Lecz mnie to nie rusza wcale.
Weź zdecyduj sie kobieto...
Jam jest facet. Widzisz przeto.

Narrator
Facet tylko wprost rozumie.
Baba tego nie pojmuje.

Gryzelda
Ciężko wzdychając, wstając z krzesła
Skoro tego tylko chcesz...
Ale ranisz mnie tym wiesz?

Wychodzi zostawiając szal

Narrator

Wstała Gryzli sobie poszła.
Jaka to baba nieznośna.
Buca swego zostawiła,
On powtarzał "moja żmija".
No i tak doigrał się.
Tego chciał? A bo ja wiem.
Sam znów siedzi, chyba myśli.
Taki koniec mu się wyśnił?
"Bo to zła kobieta była"
Ale szybko coś się zmyła.
Znieczulica ją złapała?

Bucefał

Ahh gdzie moja żmija mała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za te kilka sekund poświęconych na pozostawienie po sobie śladu !! Pamiętaj, że każdy komentarz jest niczym furtka prowadząca prosto do twojego bloga ;) Dziękuję i pozdrawiam!