wtorek, 13 października 2015

Wiersz 25.

Coś na tak zwaną "zamułe" lekko adekwatne do mojego dzisiejszego nastroju ... wciąż lekki dołek ale już jedną ręką nad poziomem :P 



Księżyc zaświecił jasno jak nigdy.             
Miałeś się odezwać na Świętego Dygdy.    
Pielęgnuję w sobie cechę naiwności,         
Którą mieszam lekko ze szczyptą bliskości.
Wiara już nie wierzy, Nadzieja umarła,      
A przecież Ta robi to jako ostatnia.             
Jest też matką głupich, a więc moją też.      
Dziś postanowiłam. Nie chce więcej łez.     
Melancholii stanu więcej nie powtórzę.      
Opuszczę dolinę, wdrapię się po górze.        
Może mi się uda. A jak nie? No trudno.      
Codziennie jest dzień, to spróbuje jutro.       
Poczekam na wiosnę. Cały czas jest zima.   
Przeczekam tę porę, niedługo przemija.         
Wiem, że znów powróci. Zawsze powracają   
Na moją niekorzyść. Taki zwyczaj mają.        
Mam się cieszyć chwilą tego zapomnienia?     
Czy pamiętać ciągle, te przykre wspomnienia?
Myśli i wspomnienia tak bardzo niechciane,   
Które już dawno powinny być zapomniane...   
J.M.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za te kilka sekund poświęconych na pozostawienie po sobie śladu !! Pamiętaj, że każdy komentarz jest niczym furtka prowadząca prosto do twojego bloga ;) Dziękuję i pozdrawiam!