Z diabłem na ramieniu

Tego dnia o
trzeciej rano
zamknęłam powieki
Chciałam ujrzeć
znowu Ciebie...
jesteś tak daleki.
Myśli krążą wokół
zgiełku,
który powodujesz.
Choć niechcący, ja
to wiem.
Czuję, że coś
knujesz.
Ja nie chciałam
budzić w sobie
tak sprzecznych
emocji...
Ale moja dusza lubi
te dziwne
skrajności.
Z jednej strony
kocham Cię.
Z drugiej
nienawidzę.
Mimo faktu, że
wciąż chcę
Twoją twarz tu
widzieć.
Wciąż mam w myślach
ten twój uśmiech,
to dzikie
spojrzenie,
Które dla mych
durnych zmysłów
jest niczym
więzienie.
Z jednej strony masz
szacunek,
z drugiej Ciebie
zlewam,
Bo choć przykrość
robisz mi,
ja się nie chcę
gniewać.
Co mam począć,
skoro diabeł
podpowiada, że
Ja wciąż bardzo,
nieprzerwanie tylko Ciebie chcę?
Ale anioł-
sprzeczny z diabłem,
podpowiada mi,
Że to tylko lekka
złuda
we mnie wciąż się
tli.
J.M.